Wydawało mi się, że MacBook Air to doskonały komputer, który może znaleźć miejsce na moim biurku. Gdy emocje opadły i raz jeszcze spojrzałem na nowego laptopa, to okazało się, że nie jest wcale tak kolorowo, jak mogłoby się wydawać.

Trzeba przyznać, że miniona konferencja Apple była jedną z lepszych, jakie mogliśmy oglądać. Tim Cook i spółka zaprezentowali długo wyczekiwane produkty, które wywołały chyba jeszcze większe emocje niż nowy iPhone XS czy iPhone XR. Nie ukrywam, że bardzo ciekawiło mnie, co nowego zaprezentuje firma z Cupertino. Mój MacBook Pro z 2014 miewa się dobrze, jednak chętnie zamieniłbym go na coś nowszego, jeśli cena i wyposażenie byłyby atrakcyjne.

Na pierwszy rzut oka Air wygląda dobrze, można śmiało stwierdzić, że nawet bardzo dobrze. Konstrukcja wpisuje się w aktualne trendy i wzornictwo stosowane przez Apple, tutaj nie mam większych zastrzeżeń, chociaż w dalszym ciągu ubolewam nad brakiem świecącego jabłka. Tak, to są problemy pierwszego świata. :) Kompletnie nie podoba mi się polityka Apple z wyrzucaniem standardowych portów USB czy czytnika kart pamięci, ale po rewolucji w MacBookach Pro nie byłem tym specjalnie zaskoczony.

Ekran Retina to dobry ruch i wyraźny wzrost jakości względem leciwego poprzednika z kiepską rozdzielczością. Szkoda, że wyświetlacz nie wspiera gamy P3, ale rozumiem, że Apple zostawiło ją dla serii Pro. Mniejsze ramki komputera wyglądają świetnie i tworzą z bryłą spójną całość. MacBook Air jeszcze kilka lat temu był jednym z najlżejszych komputerów na rynku. Niestety, ale tym razem Apple nie dokonało ekstremalnego odchudzenia i 1,25 kg wagi nie robi na nikim większego wrażenia.

Zastosowanie Touch ID i procesora T2 znanego z iMaca Pro czy nowych MacBooków Pro, to fajny dodatek, jednak czy rzeczywiście jest to potrzebne w teoretycznie, zaznaczę raz jeszcze, teoretycznie budżetowym komputerze? To pytanie pozostawię bez odpowiedzi, chociaż mam wrażenie, że wszyscy ją bardzo dobrze znamy.

Air działa w oparciu o procesor Intel Core i5 8-generacji z taktowaniem 1,6 GHz i Turbo Boost do 3,6 GHz. Dwurdzeniowa jednostka z serii Y jest bardzo podobna do tej, co w MacBooku 12-calowym. W połączeniu z 8GB lub 16GB pamięcią RAM powinno dać to dobrą wydajność. Fajerwerków raczej się nie spodziewam, ale najgorzej też być nie powinno. W czym jest więc problem?

Gdyby nowy Air kosztował niespełna 5 tys. złotych to nikt specjalnie nie narzekałby na jego konfigurację i grzecznie ustawiłby się w kolejce po swój egzemplarz. Z założenia ma to być przecież komputer tańszy od serii Pro, który zapewni prace bez problemów. Starsza wersja udowodniła, że świetnie nadaje się do montowania krótkich filmów, obróbki zdjęć czy pisania tekstów. Taki solidny, wszechstronny laptop, z solidną baterią do użytkowania na co dzień.

Schody zaczynają się, gdy spojrzymy na oficjalne ceny, które zaczynają się od 5999 złotych. Oczywiście mowa tutaj o wersji z dyskiem 128GB. Sam korzystałem przez wiele lat z takiej pojemności i zdaję sobie sprawę, że trzymanie danych na tak małej przestrzeni jest bardzo trudne. W takim razie pozostaje wersja z 256GB dyskiem, która kosztuje już 6999 zł. Gdybyście chcieli dorzucić jeszcze 16GB RAM-u, to robi nam się kwota 7959 złotych. Komputerowi w podstawowej wersji daleko do budżetowego, ale w takiej konfiguracji nawet nie ma o tym mowy.

Warto dodać, że klawiatura nowego MacBooka (prawdopodobnie) jest tak samo podatna na usterki, jak ta w MacBookach Pro. Wydając tak duże pieniądze dodatkowo narażamy się na przynajmniej jedną wizytę w serwisie. Pozostaje tak naprawdę wykupienie Apple Care lub obchodzenie się z komputerem, jak z jajkiem, co nie zawsze gwarantuje ochronę przed przedostaniem się zabrudzeń.

Ceny MacBooka Pro zaczynają się od 6499 złotych, chociaż wszyscy dobrze wiemy, że ten model można już kupić za około 5500-5700 złotych z pewnego źródła. Wybierając nawet wersję z 256GB dyskiem SSD i 16GB pamięcią RAM otrzymamy sprzęt z lepszym ekranem, szybszym procesorem i nieco gorszą baterią. W mojej ocenie nowy Air za obecną kwotę jest po prostu mało opłacalny. Nie wspominam już o konkurencyjnych modelach z serii Surface, które za ok. 6 tys. złotych mają do zaoferowania bardzo dobre, jak nie lepsze wyposażenie od nowego MacBooka.

Po prezentacji MacBooka Air kompletnie nie rozumiem, co w ofercie robi jeszcze 12-calowy MacBook. Zastanawiam się, kto będzie tak odważny i kupi laptopa za 6499 złotych z procesorem Intel Core M3 mając do wyboru tuż obok MacBooka Air i MacBooka Pro.

W ofercie Apple na szczęście pozostał stary MacBook Air, którego kwota (4799 zł) w Apple Store i tak jest mocno przesadzona. Ten model można dostać w sklepach spokojnie za 4 tys. złotych. Wydaje mi się, że Tim Cook specjalnie zostawił go w ofercie, aby podbijać sobie sprzedażowe statystyki. Przeciętny użytkownik wciąż chętniej sięgnie po kilkuletniego niż nowego Aira i nie można mu się wcale dziwić. Z jednej strony MacBook Air jest ładnym komputerem, ale z drugiej strony stosunek wyposażenia do ceny jest trudny do zaakceptowania. To sprawia, że mam mieszane uczucia związane z tym laptopem. To tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że wciąż nie jestem gotowy na przesiadkę na nowsze modele.