Jesteśmy już po prezentacji nowych Samsungów Galaxy S10, S10+ i S10E. Koreańczycy po raz kolejny udowodnili, że są w stanie tworzyć własne, ciekawe produkty i to skłania do refleksji na temat przyszłości telefonów Apple.

Przyznam, że nigdy nie byłem wielkim fanem smartfonów Samsunga. Przez lata miałem styczność z rozmaitymi modelami tego producenta, ale nigdy nie byłem przekonany na tyle, aby zamienić iPhone’a na któryś z galaktycznych modeli.

Teraz, po raz pierwszy po prezentacji najnowszych telefonów z serii Galaxy mam ochotę odłożyć mojego iPhone'a i sięgnąć po jeden z trzech nowych telefonów. To zaskakujące, ale każdy z nich oferuje coś ciekawego. Oczywiście S10, S10+ i S10E nie są przełomowymi konstrukcjami, ale Koreańczycy stworzyli bardzo przemyślane urządzenia, które po prostu są ładne i funkcjonalne. Uwagę zwraca konsekwencja w projektowaniu i obecność nowych rozwiązań takich jak chociażby czytnik linii papilarnych pod ekranem. Fajnie zapowiada się także potrójny aparat. Miłośnicy mobilnej fotografii z pewnością docenią jego możliwości. Nie sądzę, aby dziesiątki mocno wyprzedziły iPhone'y pod względem jakości, ale dodatkowy obiektyw superszerokokątny to bardzo przydatny dodatek.

Samo wzornictwo urządzenia było już znane od dawna, ale spoglądając na nowe modele doceniam Samsunga za to, że nie zdecydował się na brzydkiego notcha. Zwolennicy telefonów Apple z pewnością powiedzą, że wycięcie w ekranie nie przeszkadza w użytkowaniu. To prawda, ale mimo wszystko takie rozwiązanie jest po prostu brzydkie i pod tym względem konkurencja jest o krok przed amerykańskim producentem.

Samsung zaproponował nieco niższą kwotę wyjściową za flagowy model, co nie oznacza, że jest tanio. Samsung Galaxy S10+ w przyzwoitej konfiguracji (8GB RAM/128GB ROM) kosztuje 4399 zł, natomiast zwykły S10 to koszt rzędu 3949 zł. Te ceny zapewne w najbliższych miesiącach będą spadać. Oczywiście są telefony za 4999 złotych czy 6999 złotych, ale jak ktoś chce mieć standardowego flagowca, to raczej nie będzie musiał sięgać głębiej do swojej kieszeni. Założę się, że gdyby Apple podobnie wyceniło iPhone'a XS i iPhone'a XS Max to jego sprzedaż byłaby znacznie lepsza.

Spoglądając na Samsunga Galaxy S10E na myśl niemal natychmiast przychodzi iPhone XR. To dwa telefony z praktycznie tego samego segmentu. Flagowce, które oferują dobre podzespoły w nieco niższej cenie. Porównując ceny początkowe, to Galaxy S10E (3299) jest tańszy od iPhone'a XR (3729). Tylko w tym modelu dostajemy ekran AMOLED, który jest jednym z najlepszych na rynku, do tego dochodzi podwójny aparat, który powinien prezentować dobrą jakość. Procesor Exynos 9820 raczej nie dorówna A12 Bionic, jednak czy w codziennym użytkowaniu ktoś to zauważy? Raczej nie. Warto też wspomnieć, że w zestawie z Samsungami znajduje się normalna, szybka ładowarka. Pierwszy raz życzyłbym sobie, aby to Apple skopiowało od Samsunga pewne rozwiązania. Przede wszystkim Tim Cook powinien popatrzeć na politykę cenową, która jest rozsądniejsza. Nie pochwalam tego, że rynek aktualnie wycenia flagowce na kwotę około 4 tys. złotych, ale to co robi Samsung wydaje się być mniejszym skokiem na kasę niż w przypadku firmy z Cupertino.

Apple mocno nadszarpnęło swój wizerunek. Jeśli w tym roku nie zobaczymy naprawdę odmienionych iPhone'ów to spadkowy trend może tylko się powiększać i klienci masowo zaczną odchodzić do konkurencji, a ta w 2019 roku jest wyjątkowo mocna. Nie tylko Samsung kusi nowymi rozwiązaniami. Być może sukces, jaki odniósł Samsung będzie motorem napędowym dla firmy z Cupertino. Oby tak było, bo iPhone'y mają ogromny potencjał, który trzeba tylko odpowiednio wykorzystać.